To będzie bardzo krótki wpis zainspirowany emitowanym niedawno mini-serialem „Czarnobyl” w reżyserii Johana Rencka. Niektórzy utrzymują, że to najlepszy serial w historii. No, „W labiryncie” niewątpliwie bije na głowę. Co ciekawe, „Czarnobyl” ma potencjał, przy przypomnieć o kilku fundamentalnych prawdach tym, którzy pracują w ramach metodyk zwinnych. A właściwie wszystkim tym, którzy pracują z zespołami i w zespołach.
Po pierwsze: jeśli szczycisz się wiernością procesowi empirycznemu, nie wypieraj niezaprzeczalnych dowodów (na przykład nie wmawiaj sobie i otoczeniu, że szczątki grafitu wokół elektrowni wcale nie dowodzą eksplozji rdzenia);
Po drugie: jeśli pracujesz w zespole, nie wydzieraj się i nie zastraszaj swoich współpracowników, od których zależy powodzenie twojego przedsięwzięcia (a czasem nawet twoje życie);
Po trzecie: w razie wtopy nie udawaj, że transparencja to tylko jedno z modnych haseł, tylko czym prędzej informuj użytkowników produktu o potencjalnych konsekwencjach błędu (o informowaniu mieszkańców skażonych substancjami radioaktywnymi terenów nie wspominając);
Po czwarte: nie rób retrospektywy sprintu na pokaz, tylko po to, by wyciągnąć wnioski. Zwłaszcza wtedy, gdy stawka dotyczy utrzymania bądź eliminacji wadliwych systemów w elektrowniach jądrowych.
Po piąte: nie testuj, na litość Boską, na produkcji!
Po szóste: pamiętaj, że choć żyjemy w epoce biometrii, dronów i samochodów hybrydowych, to najtrudniejsze problemy wciąż rozwiązują ludzie. Nawet jeśli nazwiesz ich biorobotami.
Obraz: Obraz Денис Резник z Pixabay