Starzeje się poczciwy agile na naszych oczach. Dacie wiarę, że w tygodniu, w którym publikujemy ten tekst, minie dwadzieścia lat od chwili powstania Agile Manifesto?
Ktoś powie „dwadzieścia lat? Co to jest? To jurny młodzieniaszek jeszcze!”. Przykładając do tego miarkę ludzkiego życia, to tak – pełna zgoda, młodzieniaszek. Ale, czy chciałabyś / chciałbyś na co dzień używać dwudziestoletniego smartfona? Laptopa? Telewizora? Nie wspomnę już o dwudziestoletnim samochodzie, który zapewne większości naszych czytelników kojarzy się wyłącznie ze złomem. Więc jak to jest z tym manifestem zwinności? Czy on rzeczywiście ciągle taki zwinny, czy może targają nim starcze przypadłości?
Jak to leciało? Ktoś pamięta? No dobra… przypomnę:
Odkrywamy nowe metody programowania dzięki praktyce w programowaniu
i wspieraniu w nim innych.
W wyniku naszej pracy, zaczęliśmy bardziej cenić:
Ludzi i interakcje od procesów i narzędzi
Działające oprogramowanie od szczegółowej dokumentacji
Współpracę z klientem od negocjacji umów
Reagowanie na zmiany od realizacji założonego planu.
Oznacza to, że elementy wypisane po prawej są wartościowe,
ale większą wartość mają dla nas te, które wypisano po lewej.
Koniec cytatu. I jak wrażenia? Czujecie, że to jest wciąż aktualne? Ja osobiście, jeżeli chodzi o sam „statyczny” zapis manifestu, mam niedosyt w drugim jego punkcie. Czuję, że on, delikatnie mówiąc, zaczyna odstawać od rzeczywistości. Autorzy piszą tutaj wprost o „działającym oprogramowaniu”.
Już wyjaśniam, o co mi chodzi. Weźmy sobie trzeci akapit najnowszego ScrumGuide:
„Dostrzegamy rosnącą popularność Scruma w coraz bardziej złożonym świecie. Z dumą i pokorą obserwujemy, jak Scrum znajduje zastosowanie w wielu dziedzinach, w których do wykonania są złożone zadania, także poza obszarem rozwoju oprogramowania, skąd Scrum się wywodzi.”.
Jeśli Ken i Jeff piszą, że Scrum wychodzi poza IT, to znaczy, że zwinne podejście do wytwarzania oprogramowania ewoluowało w ciągu tych dwudziestu lat w stronę „zwinnego podejścia do tworzenia produktów”. Zresztą nie trzeba sięgać po cytaty takich asów, jak wspomniani panowie. Niejeden z czytelników mojego ponurego wywodu ma zapewne do czynienia ze zwinną transformacją w branży innej niż IT – w biznesie, w banku, w produkcji samochodów, etc. Wszędzie tam, gdzie do wykonania są „złożone zadania”.
Może dzisiaj drugi punkt manifestu powinien zostać zaktualizowany do postaci:
„Działający produkt od szczegółowej dokumentacji” ?
A przy okazji, gdyby ktoś to zmieniał, to może warto byłoby pokusić się o zmianę wyglądu strony internetowej. Nie chcę tutaj dywagować o estetycznych jej walorach, ale zerknijcie sami:
Czy to nie trąci myszką? Czy nie wygląda jak internet lat dziewięćdziesiątych? Może tak ma być, może nie najważniejsza jest forma, lecz treść, ale… zmieniałbym 😉 Czuję się na tej stronie, jak w pokoju mojej babci. Bezpiecznie, ciepło, ale o rozwoju, odkrywaniu nowego, to panie zapomnij.
To w sumie tyle moich wątpliwości dotyczących aktualności Manifestu Agile po dwudziestu latach od jego ukazania się. Jednak sama treść, choćby okraszona niesamowicie atrakcyjną formą, nie na wiele się przyda, jeśli nie trafi do ludzi, jeśli nie będzie stosowana i przestrzegana.
I tutaj budzą się w mojej głowie demony, które podszeptują:
– kto dziś pamięta o manifeście poza wąską grupą pasjonatów zwinności?
– ile spośród osób „dotkniętych transformacją agile” wie, że taki manifest w ogóle istnieje?
– gdzie, i dlaczego w czarnej d… mają manifest zwinności wszelkiej maści konsultanci proponujący agile, jako remedium na całe zło tego świata? Za wolno pracują? Zrób im „adżajl” – będzie szybciej! Za mało „dowożą”? Zrób im „adżajl”, będzie więcej!
Niestety, mam wrażenie, że większa część populacji „dotkniętej” zwinną transformacją nie ma pojęcia, o co w tym wszystkim chodzi. Robią sobie te scrumy na siłę, ustawiają w kalendarzach „ceremonie” (sorry, Krzywy, za to określenie, ale w tym kontekście – celowe) i z dumą ogłaszają urbi et orbi, że ich organizacje są zwinne. A później, po kilku miesiącach okazuje się, że to nie działa…
… że wcale nie jest szybciej,
… że wcale nie jest więcej,
… że w miejsce starych procesów pojawiły się nowe, tak samo ciężkie i zawiłe,
… że ludzie odchodzą,
… że Agile nie działa 🙁
Autentycznie smutno mi, że szarlatani przebrani za konsultantów w garniturach psują dobrą ideę. W tym starciu nasz poczciwy, dwudziestoletni manifest nie ma wielkich szans. Szkoda… Zapowiadało się świetnie, ale okazuje się, że człowiek może zepsuć wszystko 🙁
Nie chcę w tak minorowym nastroju kończyć tego posta. Gdzieś tam głęboko w głowie słyszę, jak wrodzone pokłady optymizmu podpowiadają mi: „stary, damy radę! Rozejrzyj się wokół siebie. Sporo ludzi czai bluesa, rozumieją zwinność. Musicie tylko wrócić do korzeni, do podstaw zwinności i zacząć odgruzowywać to, co zniszczyli szarlatani! Do dzieła!!!”
Zatem, kochani, do dzieła! Bierzmy kilofy, łopaty i odgruzujmy to, co zostało, tak, żeby z powrotem dotrzeć do źródeł – do prostych zasad płynących z manifestu agile.
Zbudujmy na tych zgliszczach dobre rzeczy! Powodzenia!
Jak dobrze, że na końcu pojawia się iskierka nadziei!