Chociaż beztroski czas wakacji nadal trwa, to czas płynie nieubłaganie i wakacyjny półmetek mamy już za sobą. Dziś temat, który zapewne by się nie pojawił, gdyby nie wakacyjny wypad w góry…
Przemierzając górskie szlaki w pięknej części Czech, o jakże adekwatnej nazwie Czeska Szwajcaria, usłyszałem opowieść o niezwykłym barze. Pewien leśnik, dokonując obchodu lasu, zostawił w kilku miejscach butelki z wodą w chłodzących potokach, aby, gdy już będzie wracał z długiego obchodu lasu, ochłodzić się i ugasić pragnienie. Pewnego dnia wydarzyło się coś dziwnego. Leśnik zamiast pozostawionej butelki z wodą znalazł kilka koron wraz z karteczką „byłem spragniony, zabrałem wodę i zostawiam 10 koron”. Następnego dnia ów leśnik zostawił większą liczbę butelek wody i znalazł kolejne karteczki wraz z pieniędzmi. Początkowe punktowe miejsca zamieniły się w przygotowane, zadaszone miejsce. Leśnik zwiększał asortyment, w pewnym momencie pojawił się cennik, chociaż leśnik oczekiwał wyłącznie zwrotu nakładów za zakupione produkty. Uruchomiono także swoistą samoobsługową kasę, w formie puszki (z nie pozostawiającym wątpliwości napisem „kasa”), w której turyści mogą dokonywać wpłat oraz rozmieniać pieniądze. I tak to ciekawe miejsce zmieniało się …
Opisany wyżej leśnik istnieje naprawdę i nazywa się Vaclav Pavliczek, a „zwinny” bar znajduje się w Jesenikach koło wioski Horni Lipova (link do strony baru: lesnibar.cz). Aktualnie obsługa wpada tu rano i wieczorem. Na noc podobno zabierany jest jedynie alkohol. Cała reszta asortymentu jest dostępna non stop. Co ciekawe, kradzieże zdarzają się tu sporadycznie. W barze funkcjonuje księga gości i możemy tu odnaleźć wpisy z całego świata, bo wiele osób przyjeżdża tu z ciekawości.
Fascynujące miejsce, nieprawdaż? Ale dlaczego tak bardzo fascynuje? Może dlatego, że zmieniamy perspektywę o 180 stopni i okazuje się, że to miejsce może nadal funkcjonować. Mało tego – wygląda na to, że działa ono sprawniej niż tradycyjny bar w lesie, bo np. jest w stanie przyciągnąć ludzi z odległych stron. Tak diametralna zmiana perspektywy przywodzi mi na myśl moje pierwsze doświadczenia z Kanban. Zamieniamy sposób pracy przy taśmie produkcyjnej z push („wypychanie” pracy) na pull („pobieranie” pracy) i co się okazuje? Nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, pracuje nam się lepiej, bo zamiast pracować przy taśmie produkcyjnej jak „ludzkie automaty”, mamy czas, żeby pomyśleć, jak można usprawnić proces, którego jesteśmy częścią.
Dlatego, od razu jak usłyszałem o Leśnym barze, w naturalny sposób skojarzył mi się on ze zwinnością i jak z rękawa posypały się przeróżne porównania. Chociażby porównanie leśnika do Scrum Mastera, który daje do dyspozycji cały bar (framework Scrum), wszystkie produkty tam zawarte, a członkowie zespołu deweloperskiego mogą je wykorzystywać wedle własnych potrzeb. Chociaż… uzbrojony Scrum Master, to może jednak nie jest najlepsze porównanie ;). Osobiście najbardziej fascynuje mnie, jak ten bar może w ogóle funkcjonować w zgoła odmiennej, merkantylnej rzeczywistości? Myślę, że kluczem jest tu dojrzałość – dojrzałość założyciela baru oraz dojrzałość ludzi z niego korzystających.
Przenosząc to porównanie na grunt zespołu deweloperskiego, moment, w którym możemy powiedzieć, że mamy do czynienia z dojrzałym zespołem jest, w moim odczuciu, kluczowym momentem dla zespołu. Jest „cichym rubikonem”, którego przekroczenie najczęściej nie jest spektakularne i praktycznie zawsze jest niezauważalne przez zespół. Dzieje się tak dlatego, że dojrzałość zespołu nie jest czarno-biała, to ciągły proces, który posiada cały szereg tonów i półcieni. Jednak czy możemy uchwycić moment dojrzałości zespołu? Nie sądzę, chociaż możemy zmierzyć pewne kluczowe czynniki np. w formie ankiety. Jak dla mnie taka ankieta jest dobrym narzędziem, ale wyłącznie w sytuacji, gdy stanowi materiał wyjściowy do dyskusji w zespole, a nie jest celem samym w sobie. Co więcej, uważam, że przy ocenie dojrzałości zespołu kluczową rolę odgrywa samoorganizacja. Scrum Guide wymienia samoorganizację jako podstawową cechę zespołu deweloperskiego. Czy tak jest zawsze, nawet od początku istnienia zespołu deweloperskiego? Najczęściej tak nie jest; szczególnie zespoły zaczynające swoją przygodę ze zwinnością potrzebują czasu, żeby się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Niektórym zespołom droga do samoorganizacji zajmuje niewiele czasu, ale innym przychodzi ona z trudnością. Co gorsza są także takie zespoły, o których nie można powiedzieć, że są samoorganizujące się. Piszę o tym dlatego, gdyż uważam, że samoorganizacja jest dla mnie podstawowym, chociaż zapewne nie jednym, czynnikiem stanowiącym o dojrzałości zespołu. W takim razie jak to jest – czy każdy zespół, który osiągnął czarny pas w samoorganizacji można określić jako dojrzały? Zapewne tak nie jest, ale z całą pewności zespół, który ma podstawowe problemy z samoorganizacją nigdy nie będzie opisany jako dojrzały. Pracowałem z zespołami dojrzałymi oraz chronicznie niedojrzałymi i uważam, że piękna umiejętność samoorganizacji jest kluczem do osiągnięcia dojrzałości. Nie bez przyczyny uważa się, że chociaż Kanban jest prostszy w swej formie niż Scrum, to jednak Kanban jest trudniejszy do zastosowania w praktyce. Dlaczego? Ponieważ wymaga od zespołu deweloperskiego wykazania się dojrzałością.
Osobiście nie odwiedziłem Leśnego baru, Czeska Szwajcaria jest położona w zupełnie innej części Czech, ale z całą pewnością odwiedzę to niezwykłe miejsce w przyszłości.
(foto – największa atrakcja Czeskiej Szwajcarii – Brama Pravčicka – największy skalny most w Europie)
Fine way of descгibing, and рleasant paragraph to obtain datа concerning my presentation topic,
which i am going to preѕеnt in college.
I am very glad that it’s been an inspiring article for you 🙂